Jeszcze tylko parę kroków. Wytrzymam , muszę wytrzymać. Te ślady prowadzą przecież do miasta, tam są ludzie i ciepła herbata. Tak, ciepła herbata z cytryna, piec o który można się oprzeć. Zadzwonię do domu, przyjedzie moja Penelopa i będę się śmiał ze swojej głupoty.
Cholera nie czuję nóg, to nic, nie myśl o tym, masz tylko stawiać nogi. Lewa , prawa, lewa, prawa…
Czemu na horyzoncie nie ma żadnych świateł. Powinny być jakieś małe światełka, dym z chaty, ujadanie psa. Ta śmiertelna cisza, tylko wiatr skowycze melodie. Ktoś coś mówi ?
-Halo, przepraszam, halo, zgubiłem się.
-Za chwile zamarznę a moje ułożone ego nie chce zrobić z siebie wariata.
-Na pomoc, niech ktoś mi pomoże !
Nie to tylko omamy, nikogo tu nie ma. Robi się coraz ciemniej, muszę przyspieszyć kroku. Jeszcze wczoraj byłem tak potwornie znudzony życiem. Żoną, rodziną, dziećmi, tym pieprzonym umieraniem w grzechu nudy. Teraz oddałbym wszystko za kolejny dzień świstaka.
-Jajecznica ścięta z pomidorem ?
-Tak, proszę
-Twoja gazeta, kochanie.
Kim jest ta Pani co rozdaje służbowy uśmiech. Kiedyś ją znałem, mieliśmy wielkie plany. Chcieliśmy podróżować, doświadczać, zdobywać.
Teraz co, największym wydarzeniem dnia jest upadek talerza lub wizyta u dentysty.
Jest coraz ciemniej, już nie czuje zimna. Właściwie jest mi dobrze, tylko ten wiatr tak głośno jęczy. Jeszcze tylko kilka kroków. …
Szpitalny zapach oznajmiał wszystkim gdzie się znajdują. Nerwowe śmiechy dzieci, brutalnie urywane przez stateczne matrony. Odgłosy drewnianych chodaków i ciche popiskiwania wysłużonych wózków. Papieros za papierosem, białe wskazówki zegara powoli i nieubłaganie odliczają pozostały czas.
Młody lekarz, w białym wypłowiałym kitlu, zbliża się do zmęczonej dziewczyny.
-Penelopa
-Tak
-Robiliśmy, wszystko co w naszej mocy, niestety Odys nie żyje.